Nie zgadzam się na marsz Rosjan w Warszawie, w tej Warszawie która ginęła na oczach sowieckich generałów w trakcie Powstania Warszawskiego. Nie zgadzam się również w imię tych zarżniętych 20tys. mieszkańców cywilnych dzielnicy Praga przez żołdaków Kutuzowa i Suworowa podczas Insurekcji Kościuszkowskiej. Czy to mało, czy to naprawdę za mało by powiedzieć nie, czy wyliczać dalej. Jak ktoś kocha swój kraj, to świętować powinien u siebie. Nie odmawiam im do tego prawa, ale niech wybierają, albo piłka w Warszawie albo pochód w Moskwie.